środa, 5 czerwca 2013

Kupuję świadomie - czytam skład*

Gdyby kierować się tylko tym, co w reklamach i na opakowaniach kosmetyków przedstawiają nam producenci, mogłybyśmy odnieść wrażenie, że każdy kosmetyk, który znajduje się w sprzedaży, to wyłącznie niewinna kombinacja naturalnych składników pochodzących z natury (ewentualnie wzbogacona rewolucyjnymi, opatentowanymi formułami pochodzącymi z laboratoriów kosmetycznych). Tak jednak nie jest. Ale mało która z nas zdaje sobie sprawę (lub nie dopuszcza do siebie prawdy), że kosmetyki, które przyzwyczaiłyśmy się kupować za kilka-kilkanaście złotych dostępne w drogeriach czy supermarketach, to w zdecydowanej większości zbitek tanich w produkcji, często szkodliwych chemicznych wypełniaczy, które poza zbliżonym działaniem, mają się nijak do droższych, lecz naturalnych i bezpiecznych dla naszej urody i zdrowia składników. Im dłużej będziemy same się oszukiwać, tym dłużej będzie trwała ta kosmetyczna farsa.


Jak możemy przyczynić się do zmiany tego stanu rzeczy? Bardzo prosto! Zamiast kierować się hasłami reklamowymi, czytajmy skład interesującego nas kosmetyku. Wszyscy producenci kosmetyków mają obowiązek precyzyjnego opisania składu produktu na opakowaniu bądź załączonej ulotce.

Im krótszy skład, tym lepiej
Zapamiętajcie - im mniej użyto składników do produkcji kosmetyku tym lepiej. Zazwyczaj listę substancji wydłużają różnego rodzaju alkohole, parabeny czy glikole, które zapychają pory i wysuszają skórę.

Ważna jest kolejność składników
Producenci  oprócz wypisania wszystkich komponentów kosmetyków, zmuszeni są również do zrobienia tego w odpowiedniej kolejności - od największej do najmniejszej zawartości procentowej. Tym samym im wyżej w analizowanym składzie znajduje się dana substancja, tym jej stężenie w kosmetyku jest większe. Jeżeli jakieś substancje występują w produkcie w ilości mniejszej niż 1%, wówczas producent wymienia je na końcu składu w kolejności alfabetycznej.

Idealny skład ma na początku wodę lub olej (alkoholu na pierwszym miejscu powinniśmy się wystrzegać, ponieważ używanie takiego kosmetyku nie będzie zbyt przyjemne dla naszej skóry). Na drugiej pozycji powinny znajdować się substancje aktywne, niestety zazwyczaj ich miejsce zajmują wypełniacze (emulgatory, parafina), które nie są dla nas korzystne. Trzecie miejsce w kolejności przysługuje wyciągom roślinnym – ekstraktom (np. Grape Seed Extract – ekstrakt z pestek winogron), nawilżaczom (np. Shea Butter), antyoksydantom (np. witamina C, Ascorbic Acid) oraz składnikom łagodzącym (np. prowitamina B5, D-Panthenol). Na samym końcu powinny się znaleźć konserwanty i substancje zapachowe. Taka kolejność składników w kosmetykach jest optymalna i zapewnia ich skuteczne działanie.

Niebezpieczne składniki
Analizując zawartość danego kosmetyku, należy również zwrócić uwagę, czy nie ma w nim składników niebezpiecznych. Bezwzględnie powinniśmy wystrzegać się silikonów i innych pochodnych ropy naftowej (gromadzą się w organizmie, który nie potrafi ich wydalić. Silikon nie ulega biodegradacji.)
Trudno znaleźć mydło w płynie, szampon, żel pod prysznic czy do kąpieli bez SLS, czyli Sodium Lauryl Sulfate. Zwykle jest już na 2 miejscu w składzie. Ta substancja dobrze się pieni, ale jednocześnie mocno podrażnia i wysusza skórę. Wysuszają także niektóre alkohole (np.Alcohol Denat. czy Isopropyl Alcohol), dlatego lepiej się ich wystrzegać. Spośród stosowanych olejków trzeba uważać na olej parafinowy (występuje pod nazwami: Paraffin Oil, Paraffinum Liquidum, Petrolatum, Mineral Oil). Parafina tworzy bowiem nieprzepuszczalną barierę, uniemożliwiającą skórze oddychanie. W wyniku tego tworzą się bakterie beztlenowe powodujące powstawanie niedoskonałości na skórze. Wybierajmy więc te kosmetyki, które zawierają olej migdałowy, orzechowy, roślinny lub ziołowy.
Musimy uważać również na substancje zapachowe, a właściwie na ich pozycję w składzie. Dobrze, jeśli występują na końcu. Jeżeli jednak najpierw wyszczególnione zostały substancje zapachowe, a dopiero później składniki aktywne lub witaminy, to one nie będą już działać. W przypadku agresywnych substancji zapachowych producent zobowiązany jest podać ich nazwę. Osoby o skórze wrażliwej lub skłonnej do alergii powinny więc unikać produktów, w których składzie zauważą jedną z następujących nazw: Limonene, Linalool, Citronella, Geraniol, Citral, Benzyl Benzoate, Eugenol.

Kolejne na liście mamy barwniki, oznaczone w składzie jako CI, i numer oznaczający kolor barwnika, np. CI 4290. I znów: jeśli nie mamy problemów alergicznych, to taki barwnik jest do zaakceptowania, gdy występuje na końcu składu. Warto zapamiętać przedział barwników naturalnych (a więc bezpiecznych dla skóry): CI 75100–CI 77947.

Podobnie jest z konserwantami. Występujące na końcu listy nam nie zaszkodzą, ale jeśli są wyżej, wówczas mogą wywoływać stany zapalne.

*Przy pisaniu posta korzystałam z artykułów dostępnych w Internecie.



To pierwszy post do zakładki miniPoradnik. W kolejnym postaram się przedstawić Wam zalety kupowania certyfikowanych kosmetyków naturalnych. Mam nadzieję, że tego typu posty spotkają się z przychylnym odbiorem :P



                                                     Fleurr

20 komentarzy:

  1. Widzę, że wybrałysmy dzisiaj podobna tematykę wpisów :) to jest ważne aby o tym wiedzieć, co siedzi w naszych ulubionych kosmetykach..

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny post, może w końcu się zmotywuję do tego żeby czytać składy a nie brać co popadnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo dobry post, tez zwracam na to uwage. Martwia mnie rozne opinie na temat pochodnych ropy, nawet dermatolodzy je zalecaja i produkty z nimi tez

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, ja maiłam okazję mieć w pewnym okresie intensywny kontakt z wieloma dermatologami. Z przykrością stwierdzam, że 9/10 dermatologów to ludzie z przypadku. A ile to ja razy czekając w kolejce widziałam wizyty przedstawicieli handlowych z pełnymi torbami "prezentów". Dlatego popieram edukowanie w tym temacie :)

      Usuń
  4. Ja czytam składy, ale tylko niektórych kosmetyków. W przypadku produktów do pielęgnacji twarzy zazwyczaj zachowuję ostrożność, ale w przypadku szamponów - raczej nie. Moje włosy "lubią" szampony z SLS-ami, więc nie mam potrzeby kupowania ekologicznych szamponów :)

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo przydatny wpis, skład ostatnimi czasy stał się pierwszą rzeczą na jaką zwracam uwagę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pisz takich więcej! Świeżej interpretacji ważnych tematów nigdy dość.

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny post i na prawdę bardzo przydatny! pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo ciekawy, przydatny post

    OdpowiedzUsuń
  9. Dla mnie czytanie składu to ciągle nowość, ale ciągle się uczę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo przydatny post :)
    Teraz będę zwracała większą uwagę na skład chemiczny kosmetyków, które kupuję.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja czytam składy zawsze, ale czasami kosmetyki ze ''złym'' składem mimo wszystko świetnie się u mnie sprawdzają :)

    OdpowiedzUsuń
  12. nigdy nie czytam składów kosmetyków...

    OdpowiedzUsuń
  13. Pisz, pisz, ja cały czas się uczę:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja teraz już za każdym razem sprawdzam skład przed zakupem, nawet mam małą ściągę w portfelu. Czasami robię wyjątek :> Ale z wielu kosmetyków zrezygnowałam i zastąpiłam je innymi. I wiesz co, podoba mi się to, takie zakupy przynoszą mi ogromną satysfakcje :P heh

    OdpowiedzUsuń
  15. Przydatny post!

    Jako alergiczka składy czytam od lat i też każdemu polecam! :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo fajny post - zgadzam się z nim. Staram się przy każdych zakupach być świadoma co wrzucam do koszyka. Czasami warto poszukać mniej dostępnego kosmetyku o naturalnym składzie niż decydować się na powszechne, chemiczne produkty. Obecnie zawsze zaglądam do etykietki ze składem. Jeszcze nie wszystkie substancje są mi znane, ale cały czas się w tej materii dokształcam.

    OdpowiedzUsuń
  17. świetny post, dziękuje :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! :) Każdy mnie bardzo cieszy! Pozdrawiam :*

Copyright © 2016 bazylove , Blogger