sobota, 18 maja 2013

moje trzecie podejście do kosmetyków Naturalis

Witam Was w ten ciepły, ale deszczowy i pochmurny dzień :)

Przedstawiam Wam nawilżający krem wiesiołkowy, który otrzymałam do przetestowania w próbkach, razem z kremem z aronii i balsamem do ust marki Naturalis. To tylko cztery próbki ale ze względu na dużą wydajność kremu, wystarczył aż na trzy tygodnie stosowania. Myślę, że czas ten w wystarczającym stopniu pozwala mi przedstawić o nim moją subiektywna opinię.

Według producenta wiesiołkowy krem, zapewnia intensywne i trwałe nawilżenie, opóźniając procesy starzenia się skóry i pojawiania zmarszczek. Dzięki niemu skóra odzyskuje naturalną równowagę wodną, staje się wyraźnie gładsza i elastyczna. Krem wspomaga proces naturalnej odnowy sprawiając, że twarz nabiera świeżego i promiennego wyglądu. Przeznaczony jest dla skóry suchej, normalnej i wrażliwej. Doskonale nadaje się pod makijaż.


Zacznę od tego, że próbki kremu mają bardzo ładny design. I tak jak w przypadku kremu z aronii swoim wyglądem sugerują nam, że mamy do czynienia z naturalnym produktem. Dodatkowo producent używa sprytnych sformułowań, by jeszcze odczucie to spotengować. Niestety, skład szybko sprowadził mnie na ziemię. Już na drugim miejscu znalazłam parafinę, a niepożądanych wypełniaczy w kremie jest w sumie aż osiem :(
Mimo wszystko postanowiłam zaryzykować. Jako krem nawilżający sprawdził się dobrze. Nie odczułam żadnych spektakularnych efektów, ale również (chyba) nie wyrządził nic złego na mojej cerze. Moja skóra jest w zadowalającym stopniu nawilżona. Nie zauważyłam też żeby w jakiś szczególny sposób parafina pozatykała mi pory. Uffff :P
Jego zapach jest delikatny, prawie niewyczuwalny, a konsystencja biała i trochę płynna. Krem bardzo szybko wchłania się w skórę i nadaje się idealnie pod makijaż. Wystarczy już niewielka jego ilość, by udało się go rozsmarować po całej cerze. Tym samym uważam jest bardzo wydajny. 

Cena to ok 15 zł za 50 ml

Skład: Aqua, Paraffinum Liquidum, Propylene Glycol, Petrolatum, Glycerin, Glyceryl Stearate, Peg - 100 Stearate, Oenothera Biennis Oil, Persea Gratissima Oil, Isoheksadecane, Ispropyl Isostearate, Cetearyl Alcohol, Sodium Hydroxide, Aloe Arborecsens Extract, Tocopheryl Acetate, Diazolidynyl Urea, Cera Alba, Stearic Acid, Parfum, Allantoin, Methylparaben, Carbomer, Propylparaben, Disodium Edta, Sodium Citrate, Bha.

Przyznaję, że jako nawilżający krem, spełnił swoją rolę w 100%. Do tego świetnie nadaje się pod makijaż, a nawet delikatnie matuje. Jednak ze względu na skład, ja w odróżnieniu od mojej siostry, nie zdecyduję się na zakup pełnowartościowego opakowania.


                                                     Fleurr

20 komentarzy:

  1. nie znam tych kremów jednak maść z olejem wiesiołkowym używam na uczulenia i przesuszenia. bardzo ją lubię

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja oczywiście nie mam nic przeciwko kosmetykom z wiesiołkiem. Czepiam się tylko delikatnie mówiąc kiepskiego składu ;P i wykorzystywaniu naszej naiwności i nadwyrężania naszego zaufania do takich niby naturalnych kosmetyków.

      Usuń
  2. Ja wiesiołka obecnie mam do ust,szału nie ma ale jest dobrze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam już o wiesiołkowej pomadce ;) U mnie w ogóle się nie sprawdził :(

      Usuń
  3. Trzy tygodnie? To ja chyba jestem kremomaniaczką, bo na tyle mi wystarczył ostatni krem nawilżający o pojemności 30 ml...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie bardzo długo używam jakiekolwiek kosmetyki :D Moja mama jedną próbkę ma na jeden raz :D Ja ją mogę mieć na pięć razy ;)

      Usuń
  4. Pierwszy raz widzę ten krem ;) Uwielbiam wiesiołka, ale w tabletkach. Ostatnio miałam okazję wypróbowac wiesiołkowy krem OEPAROL :)



    W wolnej chwili zapraszam do mnie na news :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie miałam jeszcze tego kremu, boje sie ze takie kosmetyki mnie uczuliły ze względu na swoja "naturalność"

    OdpowiedzUsuń
  6. pierwsze słyszę o takiej firmie, lecz widzę że nic straconego bo nie lubię jak producenci robią nas w konia obiecując naturalność...

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie, że matuje, ale parafina w składzie mnie do niego zniechęca.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ehh.. coś czuje że z takim składem mógłby mnie zapchać .

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znam marki. Fajny pomysł z tym zaznaczaniem składów na czerwono, a żółte paznokcie do wiesiołka, to Ci się udały idealnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! :) Nigdzie jeszcze nie widziałam, żeby ktoś tak zaznaczał szkodliwe składniki, które znajdują się w kosmetykach. Pomyślałam, że to może być coś innego i oryginalnego ;]

      Usuń
  10. musza wszędzie upchać ta parafinę wrr :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety :( Najgorsze jest to, że producenci zapewniają nas, że jest to naturalny kosmetyk :(

      Usuń
  11. Mnie ten krem nie przekonuje...
    Pozdrawiam,
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam, z przyjemnością informuję, że Twój blog został nominowany przeze mnie do uczestnictwa w zabawie w pytania i odpowiedzi. Szczegóły na moim blogu: http://mapapiekna.blogspot.com/2013/05/zabawa-w-pytania-i-odpowiedzi-przyzwoite.html Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Twoje podejście do tego produktu, które odpisałaś w poście było pełne ryzyka i lęku - mnie też by zdystansowała zawartość parafiny i tych innych szkodników. Całe szczęście, że przeszłaś przez ten test cała a raczej Twoja skóra;) Raczej nic nadzwyczajnego nie ma w tym produkcie. Wolę zaopatrzyć się w dobrze nawilżający Cetaphil lub Physiogel a pod makijaż użyć kremu stricte matującego.

    OdpowiedzUsuń
  14. Faktycznie te składniki odstraszają;<

    OdpowiedzUsuń
  15. hmm...czyli jednak taki przeciętny...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! :) Każdy mnie bardzo cieszy! Pozdrawiam :*

Copyright © 2016 bazylove , Blogger